12 października 2012

HISTORIA TRZECIA

HISTORIA TRZECIA
„Jesteś tylko wspomnieniem”
  

Wchodzę do pustego mieszkania, po którym ciągle roznosi się twój zapach. Od kilku godzin jesteś dla mnie tylko wspomnieniem. Ciągle żywym, pięknym i wywołującym uśmiech na twarzy, ale wspomnieniem. Żałuję? Nie. I to jest w tym wszystkim najgorsze. Nie żałuję żadnej chwili, jaką mi podarowałeś. Zniszczyłeś moje poukładane życie, a ja dalej cię kocham. Siadam na kanapie, a zaraz potem na moje kolana wskakuje czarny kot. Świadek naszych wszystkich wzlotów i upadków. Pamiętasz, jak mi go podarowałeś? Od tego wszystko się zaczęło.
***
Wyjeżdżaliście na Mistrzostwa Świata, na których zajęliście drugie miejsce. Staliście się wielką sensacją i dobrem narodowym. Ja właśnie zaczynałam pracę w Jastrzębiu. Siedziałam spokojnie w swoim domu, gdy ktoś zaczął maltretować niewinny dzwonek.
- Dzień dobry. Jestem Łukasz Kadziewicz, mieszkam naprzeciwko – posłałeś mi firmowy uśmiech.
- Dzień dobry. Jaka sprawa pana do mnie sprowadza? – zapytałam protekcjonalnym tonem.
- Jakiego tam pana, proszę mi mówić po imieniu. A sprawa jest trochę wrażliwa. Moglibyśmy porozmawiać w środku? – byłeś wyjątkowo zuchwały, ale mi to nie przeszkadzało. Pomimo wewnętrznych oporów, wpuściłam cię.
- To, o co chodzi?
- Widzisz. Jestem siatkarzem tutejszej drużyny i wyjeżdżam właśnie na Mistrzostwa Świata, i nie znam tutaj nikogo, kto mógłby się zaopiekować moim kotem.
- Kotem?! – wybuchłam śmiechem.
- Co w tym śmiesznego? – zapytałeś oburzony.
- Chodzi o opiekę nad kotem? W takim razie nie ma problemu – uśmiechnęłam się szczerze, a tobie kamień spadł z serca.
***
Od tamtej pory nasze relacje stopniowo się pogłębiały. Byłam przy tobie, gdy brałeś rozwód. Znałam cię na wylot i wiedziałam, czego można się po tobie spodziewać. Jednak nie przewidziałam, że w pierwszym dniu odzyskanej wolności odwiedzisz właśnie mnie. Oboje dobrze wiemy, jak tamten wieczór się skończył. Po paru miesiącach przyszedłeś i oświadczyłeś, że wyjeżdżasz do Włoch. Zostawiłeś mi kota i odjechałeś bez słowa.
***
Udało mi się o tobie zapomnieć i ułożyć sobie życie. Ale ty zawsze wiesz, jak poplamić mój życiorys. Na kilka miesięcy wróciłeś do Polski, żeby grać w drużynie z Gdańska. Gdy byłeś w Jastrzębiu, nie mogłeś sobie odpuścić, prawda? Musiałeś sprawdzić, czy nadal tak samo na mnie działasz.
Wystarczyło jedno twoje spojrzenie, jeden dotyk, jeden pocałunek, a byłam cała twoja. Rano obudziłam się wtulona w ciebie i dotarło do mnie to, co zrobiłam.
- Łukasz… - zaczęłam nerwowo.
- Malwina, ja wiem, że jestem beznadziejny. Tyle razy cię zraniłem, ale tym razem chcę to zmienić. Daj mi szansę, jakoś to sobie poukładamy. Ja cię kocham – powiedziałeś to z zaskakującą pewnością siebie.
- Ale ja mam męża – wydusiłam w końcu.
- Męża?! I chcesz mi powiedzieć, że spędziłaś ze mną noc, mając męża?! – znowu obudził się w tobie ten opętany Kadziewicz.
- A ty nie zdradzałeś swojej żony? Poza tym nic nie wiesz na temat tego, co działo się w moim życiu po twoim wyjeździe. Starałam się zapomnieć i jakoś poukładać życie, a ty nagle wracasz i mówisz, że mnie kochasz. Sądzisz, że to normalne? – wykrzyczałam.
- Myślałem, że jesteś inna – wysyczałeś i szybko wybiegłeś z mojego mieszkania.
***
Najśmieszniejsze jest to, że w ogóle nie żałowałam swojego postępowania. Po dziewięciu miesiącach na świecie pojawił się Patryk. Doskonale wiedziałam o tym, że nie jest dzieckiem mojego męża. Ale on to zaakceptował. Rozumiesz? Wybaczył mi zdradę i stał się ojcem dla naszego dziecka. On tak bardzo mnie kochał, a ja w żaden sposób nie potrafiłam tego odwzajemnić.
***
I znowu postanowiłeś pograć sobie w Polsce. Dlaczego nie zmieniłam miejsca zamieszkania? To pytanie bez odpowiedzi. Wiedziałeś, gdzie mnie znaleźć. Gdy zobaczyłeś dwuletniego chłopczyka bawiącego się w salonie, zawahałeś się.
- Czego tu znowu szukasz? – prychnęłam.
- Przyszedłem odwiedzić kota – powiedziałeś poważnie.
- Chyba sobie ze mnie żarty stroisz.
- Nie. W końcu Kadziu był kiedyś moim pupilem. Chyba nie zmieniłaś mu imienia, co?
- Nie – odpowiedziałam bezradnie.
- Mamo, mamo! Kotek zabrał mi piłkę – Patryk był bliski płaczu.
- Którą piłkę? – zapytałam.
- Tę małą do siatkówki – malec zaczął szlochać, a ty uśmiechnąłeś się pod nosem.
Wzięłam go na ręce, a ty zabrałeś zabawkę z łap kota. Pozwoliłam ci zostać, ale najpierw musiałam położyć małego spać.
- Gdzie twój mężuś? – zapytałeś, gdy weszłam do salonu.
- Nie twój zasrany interes.
- Może trochę i mój. Nie masz ochoty sprawdzić jego wytrzymałości? Myślisz, że drugi raz ci wybaczy?
- Wiesz co, Kadziewicz? Ty jesteś z każdym rokiem co raz gorszy – wówczas spojrzałeś na komodę, gdzie stało czarno-białe zdjęcie Jacka, a w rogu przyklejona była czarna tasiemka.
- On nie żyje? – zapytałeś łagodnie, a ja miałam ochotę przywalić ci w tę twoją piękną twarzyczkę.
- Brawo, Scherlocku.
- Malwiś, tak mi przykro – chciałeś mnie przytulić.
- Łukasz, proszę, nie udawaj. Chociaż raz bądź sobą.
- A jak mały sobie z tym radzi?
- Nijak. Jest mały, niewiele rozumie. Sądzi, że to kolejny służbowy wyjazd.
- Co teraz z wami będzie?
- Nie wiem. Przecież nie zwrócę się o pomoc do biologicznego ojca Patryka – spojrzałeś na mnie zszokowany.
- Malwina… Czy to znaczy, że Patryk to…
- Tak. Patryk jest twoim synem. Ale nie mam zamiaru robić z ciebie weekendowego tatusia. Patryk już miał ojca i niestety go stracił. A ty masz Amelkę, bądź tylko dla niej.
***
Nie potraktowałeś moich słów poważnie. Ja byłam tak roztrzęsiona, że nie zwracałam uwagi na twoje postępowanie i bez większych oporów zgodziłam się na wyjazd do Olsztyna. Przez kilka miesięcy byłam szczęśliwa. Ale ty nigdzie nie potrafisz zagrzać miejsca. Nawet nie porozmawiałeś ze mną na temat wyjazdu do Modeny. Sądziłeś, że pojadę za tobą na koniec świata... I tu się pomyliłeś. Już nie raz udowodniłam sobie, że umiem bez ciebie żyć. Tylko, dlaczego to wszystko się tak potoczyło? Dlaczego nie potrafimy być razem, szczęśliwi? Może to przez tego czarnego kota?
***
Kilka godzin temu pożegnaliśmy się na lotnisku. Zostawiłam cię tam z nadzieją, że poczekam. Ale nadzieja jest matką głupich. Dla mnie Łukasz Kadziewicz już nie istnieje. Jesteś tylko wspomnieniem. Chociaż… Bez wspomnień człowiek jest niczym. Czy to oznacza, że ja bez ciebie też jestem niczym?
______________________

No i macie chociaż odrobinkę oryginalności. Szczerze mówiąc mam już dość opowiadań o Kurkach, Kubiakach, Bartmanach i innych. Dlatego sieję zamęt i historię z Kubiakiem zamieszczę kiedyś tam. Z dniem dzisiejszym postanawiam również, że historie będą pojawiały się w piątki, bo z tymi moimi sobotami to nigdy nic nie wiadomo.
Powiadomiłam wszystkich, którzy chcieli, ale nie wiem, czy doszło, bo ostatnio chyba był z tym problem. Jeśli ktoś się wpisał, a powiadomienia nie otrzymał, to proszę o kontakt.;] I przepraszam, to powody niezależne ode mnie.:)
Jakieś specjalne życzenia co do bohaterów krótkich opowiadań? Bardzo chętnie rozważę Wasze propozycje, bo mi się już pomysły powoli wyczerpują! :P
Pozdrawiam, Commi.

18 komentarzy:

  1. O esuu... Nie ważne, co zrobiłby Kadziu i tak za każdym razem bym mu przebaczyła... To taka moja słabostka, ale ciiiiiiiii... ;) To zaraz po Igle mój najbardziej ulubiony siatkarz :D A Kadziu jest jak wino, im starszy, tym lepszy :D:D Historia bardzo fajna, taka oryginalna :) No i nie wiadomo, jak dalej potoczyły się losy bohaterów ;) Każdy sam może sobie dopowiedzieć ciąg dalszy tej historii :)
    Pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. tak tak tak ! Kadziu jest z każdym rokiem bardziej przystojny ;) ja proponuję kogoś, kogo nikt nie zamieszcza w opowiadaniach, czyli Piotrka Gacka albo Grześka Kosoka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna ciekawa i jakże życiowa historia. :) Bardzo mi się podobała, i jak widać, opowiadanie o mniej znanym (a może: zapomnianym?) siatkarzu również może być interesujące i poruszające. :)
    Raz chcą ze sobą być, raz nie, ona nie może, on wyjeżdża i przyjeżdża - i tylko mąci jej w głowie... Jakie to życie jest przewrotne...
    Moja propozycja co do bohaterów: może Grzesiu Kosok? albo Michał Bąkiewicz? ;)
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach ten Kadziewicz. Skoro na prawdę ją kocha i mają razem syna to czemu ja tak krzywdzi. Przecież powinien myśleć nie tylko o sobie. Jeżeli tak bardzo zależało mu na wyjeździe to dlaczego z nią o tym nie porozmawiał i nie podjęli wspólnie decyzji? Jedyne wyjaśnienie jakie mi przychodzi do głowy to takie, że chyba aż tak bardzo jej i syna nie kochał jak twierdził. A szkoda. Bo mogli by być na szczęśliwi.
    A tak ogólnie to historia bardzo mi się spodobała i z niecierpliwością czekam na kolejną :)
    I jeszcze moja propozycja bohaterów: Może Jochen Schops, Łukasz Żygadło, Piort Nowakowski i Mariusz Wlazły.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo przyjemnie czytało mi się tą historię. Jest taka nietypowa, jedyna w swoim rodzaju. Dobrze, że nie ma tu takiego oklepanego w opowiadaniach siatkarza. Szkoda, że bohaterom się nie ułożyło. Wspaniale piszesz :) Jestem twoją wielką fanką =)

    OdpowiedzUsuń
  6. przeczytałam jednym tchem, no co ja Ci tu dużo będę pisać. Ty wiesz, że ja to kocham, ubóstwiam i inne takie. coś niesamowitego i mega oryginalnego! szczerze mówiąc, to ja nie czytałam jeszcze o Kadziu. ;D ale bardzo fajnie i ciekawie wyszło, łoho. :D weekendowy tatuśko, haha. :D epicko! pozdrawiam i czekam na next!
    PS: a ja tam czekam na Antosia Rouziera. :D // lucky loser.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuje, dziękuję, dziękuję. Nawet nie wiesz jak się cieszę że był tutaj mój kochany Kadziu, nawet w wersji męskiej femme fatale. Są takie osoby jak Łukasz z tej historii które potrafią ciagle wracać i odchodzić, to nie jest zbyt ciekawe, a wiązać się z kimś takim to już w ogóle, ale że nasze serca mają gdzieś nasz rozum, to często kończy się to jak tutaj w przypadku Malwiny. Zarówno ona wie jaki i my wiemy ze Łukasz ponownie wróci, nawet jeżeli nie bezpośrednio do niej to do Patryka. Kadziewicz i kot, rozwaliłaś mnie tym, bede miała super humor jeszcze długi czas.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej, Kadziu! Smutna historia. Łukasza i Malwinę łączyła dość dziwna miłość, choć czy to można nazwać miłością? Gdyby naprawdę coś do siebie czuli, byliby gotowi do poświęceń. Ona była uparta i zdecydowana, On chyba za bardzo zapatrzony w siebie. O kim bym chciała przeczytać? Hmm, może Rouzier?
    Poza tym, zapraszam w wolnej chwili na drugi rozdział na one crime. Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta historia była może tylko dla mnie troszkę dziwna, a może po prostu zagmatwana? Kadziu me gusta :D Ale jak się przeczyta jeszcze raz to dużo można wyczytać, oryginalnie, nie zaprzeczam! A co do kolejnego bohatera.... może ktoś niezbyt opisywany? Zaskocz nas!!!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Smutna historia :( Co do następnego bohatera to może Grozer ? ;>

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam Łukasza Kadziewicza, każdy wywiad z nim to przygoda dla czytelnika. Myśle,że dla dziennikarza też)
    Mogę sobie wyobrazić Łukasza porzucającego kobietę ale nie syna. Biorąc pod uwagę z jaką miłością wypowiada się o córce to takie rozwiązanie jest niemożliwe.
    Proponuję Łukasza Żygadło)

    OdpowiedzUsuń
  12. Opowiadanie bardzo fajne :) i ja bym bardzo chciała przeczytać kiedyś opowiadanie o Matthew Andersonie :) więc jakbyś miała jakiś pomysł.... :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dawno nie czytałam nic o Kadziu, a to jeden z moich ulubionych siatkarzy.
    Kadziewicz nie umie usiedzieć na tyłku w jednym miejscu. Rozkochał w sobie Malwinę, zostawił jej kota, wyjechał i wrócił. Po raz kolejny namieszał w jej życiu co nie zostało bez śladu. Mały Patryk nie został wychowany przez swojego biologicznego ojca, a ten który był ojcem nie żyje. Niby się nimi zaopiekował, ale znowu wyjechał i myślał, że ona tak po prostu za nim pojedzie. Jednak bardzo się pomylił.

    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 32 rozdział na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 12 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kadziewicz! Pamiętam, jak po MŚ W 2006 było o nim bardzo, ale to bardzo dużo opowiadań :)Na jakiego bloga byś nie weszła tam był Kadziu w bohaterach. Znów sobie uświadomiłam jaka ja to stara jestem:D Tyle lat minęło, a jak pamiętam te MŚ jakby były wczoraj :)
    Ale do rzeczy.
    Kadziewicz nie dojrzał tutaj do roli ojca. Bycie ojcem wymaga poświęcenia, a tutaj Kadziewicz nie potrafił się poświęcić. Znów Kariera okazała się dla niego najważniejsza. Nie rozumiem jak mógł myśleć, że Malwina rzuci wszystko i dla niego wyjedzie, nie rozumiem tego. Mimo że to on był biologicznym ojcem małego, to jednak na miano ojca zasługuje tutaj nie żyjącym mąż Malwiny, który był przy małym aż do końca. Może i prawie Kadziu był ojcem, ale duchowo nie.
    Szkoda, że on nie dorósł , że nie potrafił się poświęcić. Ale cóż faceta czasami po prostu nie potrafi się zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja tam Kadzia bardzo lubię, i mogłabym czytać o nim non stop. :) Szkoda jednak, że Malwina nie podążyła za swoim szczęściem.. Jestem pewna, że gdyby choć trochę starała się go zrozumieć, nadal byliby parą . + Ja nie dostaję żadnego powiadomienia,dlatego tak późno wpadam. Ale to nic, postaram się pamiętać, że nowości są w weekendy.
    Pozdrawiam :*

    [ the-girl-with-the-ring.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam. Czwartek dopiero się rozpoczął, a ja zgodnie z planem dodaję kolejny, trzeci już rozdział na http://niepowstrzymana-milosc.blogspot.com/ Jeśli masz czas i ochotę, to serdecznie zapraszam. Pozdrawiam, Izuś.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja bym o Karolu Kłosie poprosiła :D

    A te krótkie historie nawet fajne, bo się nie trzeba tak zagłębiać, ale interesujące xDD
    :D
    W ogóle b. fajnie piszesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kadziewicz jak zwykle zgrywa czarny charakter, ale w takiej wersji najbardziej mi się podoba! Ogólnie lubię kontrowersyjnych facetów :D Piszesz rewelacyjnie :)A co do życzeń to może coś z Grzesiem Szymańskim? Albo hmmm... Kubusiem Jaroszem? :D

    OdpowiedzUsuń